Kiedy ostatnio zamieściliśmy przepis na ciasteczka, okazało
się, że cieszą się one dużym zainteresowaniem i trudno się dziwić, bo pierwsza
porcja bardzo szybko stała się przyjemnym wspomnieniem. Jako że z A nie
mieszkamy teraz razem, postanowiłem nauczyć się szybko samemu robić takowe,
więc po szybkiej wizycie w sklepie po uzupełnienie składników, ora dokupieniu
nowych zaczęło się kolejne pieczenie.
Przepis prawie taki sam jak poprzednio:
- 1 jajko
- 1/4 szkl. wody
- ok. 150 g roztopionego masła lub margaryny
- ok. 1 i 1/4 szkl. mąki pszennej ( a nawet ciut mniej)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 szkl. płatków owsianych
- 3 łyżki miodu lipowego lub innego dowolnego (wtedy musicie sami zdecydować czy ciastka są wystarczająco słodkie)
- garść rodzynek namoczonych w gorącej wodzie
- tabliczka gorzkiej czekolada
W misce mieszamy jajko w wodą i masłem. Dodajemy do tego
płatki owsiane, dokładnie wszystko łączymy. Następnie mieszamy z mąką i
proszkiem do pieczenia. Gdy powstanie jednolita masa dodajemy płynny miód i
resztę naszych dodatków. Czekoladę dobrze jest wcześniej wrzucić do zamrażarki
na 10-15 min, a potem bez wyjmowania z opakowania rzucić energicznie o ziemię
2-3 razy. Powstaną tak średniej wielkości kawałeczki czekolady, które nie
powinny się rozpuścić ani roztopić. Całość powinno być dość gęste, kleić się do
łyżki, jeżeli dodamy więcej wody, to ciasteczka po prostu nie będą chrupiące,
więc ostrożnie. Dokładnie mieszamy, wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do
pieczenia, robiąc takie kształty na jakie mamy ochotę, byle nie były grubsze
niż 3 cm. Pieczemy ok. 20 min w temp. 160 C i a potem na termoobiegu, żeby były
dosuszone. Jeść z ochotą, częstować z rzadka.
A po miniaturce myślałam, że to jakiś dziwny mus, a tu ciasteczka. :)
ReplyDeleteJa też myślałam, że mus :) wyglądają pysznie!
ReplyDeleteChcieć, to móc. Urocze ciasteczka :)
ReplyDelete