Oto dzień który zapiszemy w kalendarzu - dodanie nowego działu na naszym blogu. Nie liczymy na doprowadzenie przez to do rewolucji, niemniej jednak jesteśmy szczęśliwi, że poszerzamy horyzonty i dodajemy tu odrobinę świeżości i unikatowości. Plan jest prosty. Podejmiemy zamiast was ryzyko próbowania produktów które można znaleźć na półkach przeciętnych sklepów. Będą produkty nowe i stare, drogie i tanie. Wybierać będziemy je bez żadnego specjalnego schematu, zdając się głównie na intuicję i własną ciekawość.
Pierwszym produktem jaki zostanie przez nas oceniony będzie "Huhnerfleisch Chop Suey", czyli "Kurczak Chop Suey" (jak widnieje na etykiecie), a dla tych co nie wiedzą "chop suey" to potrawa z mięsa, kiełków fasoli, bambusa itp. Producentem tego cuda za 5,99 zł, jest VITASIA, znana z innych chińsko-podobnych produktów, które można dostać w Lidlu. Waga netto produktu to ok. 540g.
Huhnerfleisch Chop Suey
waga: 540g
cena: 5,99 zł
dostępne tylko w Lidlu
Otóż poza ciekawością pozwoliłem sobie skusić się na tą puszkę tylko z jednego powodu. Przyciągnęła mnie właśnie marka, znana mi z dobrego makaronu jajecznego, który używamy do potraw chińsko-podobnych. Etap jedzenia w puszkach osobiście mam już za sobą, przynajmniej jakieś 5 lat, moja żona nawet nie może dobrze sięgnąć pamięcią kiedy to było w jej wypadku, dlatego też rozumiałem jej sceptycyzm gdy zobaczyła w reklamówce z zakupami puszkę z gotowym jedzeniem. I tym razem kobieca intuicja okazała się niezawodna, ale nie zapomnijmy, że to męska odwaga jest przyczynkiem do tego wpisu. Bo ta potrawa, jak wszystko co do tej pory jadłem z puszki wymaga na prawdę heroizmu. Gorzkawa maź z bliżej nieokreślonymi warzywami, z jakimiś kawałkami mięska, co do których pochodzenia nie mam pewności. Jak pamięcią sięgnę, to smakowałem i gorsze rzeczy, w tej nawet był jakiś potencjał, żeby to poprawić. Jak wspomnę słoik pulpecików w sosie pomidorowym i to znanego producenta, to faktycznie "chop suey" wypada całkiem nieźle, ale jednak pulpeciki, to wspomnienie budowlanych delegacji, gdzie żywisz się po kosztach, a nasza puszka jest zdecydowania za droga, żeby oceniać ją w tych kategoriach.
Wracając do potencjału potrawy, to potrzebowaliśmy około 10 minut, żeby odpowiadała naszym potrzebom smakowym. Musieliśmy podsmażyć pora na maśle, dodać śmietanę, sok z cytryny i cukier. Razem z ryżem sytuacja została uratowana (tym bardziej, że nie mieliśmy akurat nic innego do zjedzenia). Teraz spoglądam na skład produktu i jakoś nie jestem zdewastowany. Widać tutaj raczej rękę kogoś z zamiłowaniem do eksperymentowania w kuchni, niż efekt wyliczeń wykształconego chemika. Nie zabrakło oczywiście witaminy E, w tym przypadku E-412 i chociaż to jeden z dwóch przedstawicieli tej "rodziny witamin", to nie podoba mi się sposób w jaki współczesne kompanie kryją ich obecność w potrawach za nazwami rodzajowymi, tutaj - guma guar. Żeby tradycji stało się zadość dodano, glutaminian sodu(E-621), a dalsze składniki nie wywołują żadnych złych skojarzeń, chociaż czasem dziwią (wino?). Mimo nie za dużej ilości świństw w środku i rozsądnej wartości kalorycznej (421 kcal na puszkę) nie będziemy smakować się więcej "Huhnerfleisch Chop Suey", ani sprawdzać innych opcji smakowych tej serii produktów. Nie bardzo wiemy też komu ewentualnie polecić taką gotową potrawę, bo dla mniej zasobnych ludzi zbyt droga, a dla bardziej zasobnych raczej niezbyt opłacalna.
No chyba, że dla leniwych studentów którzy mają rozsądną ilość gotówki, ale są zbyt leniwi na gotowanie, a potem zmywanie...
Pierwszym produktem jaki zostanie przez nas oceniony będzie "Huhnerfleisch Chop Suey", czyli "Kurczak Chop Suey" (jak widnieje na etykiecie), a dla tych co nie wiedzą "chop suey" to potrawa z mięsa, kiełków fasoli, bambusa itp. Producentem tego cuda za 5,99 zł, jest VITASIA, znana z innych chińsko-podobnych produktów, które można dostać w Lidlu. Waga netto produktu to ok. 540g.
Huhnerfleisch Chop Suey
waga: 540g
cena: 5,99 zł
dostępne tylko w Lidlu
Otóż poza ciekawością pozwoliłem sobie skusić się na tą puszkę tylko z jednego powodu. Przyciągnęła mnie właśnie marka, znana mi z dobrego makaronu jajecznego, który używamy do potraw chińsko-podobnych. Etap jedzenia w puszkach osobiście mam już za sobą, przynajmniej jakieś 5 lat, moja żona nawet nie może dobrze sięgnąć pamięcią kiedy to było w jej wypadku, dlatego też rozumiałem jej sceptycyzm gdy zobaczyła w reklamówce z zakupami puszkę z gotowym jedzeniem. I tym razem kobieca intuicja okazała się niezawodna, ale nie zapomnijmy, że to męska odwaga jest przyczynkiem do tego wpisu. Bo ta potrawa, jak wszystko co do tej pory jadłem z puszki wymaga na prawdę heroizmu. Gorzkawa maź z bliżej nieokreślonymi warzywami, z jakimiś kawałkami mięska, co do których pochodzenia nie mam pewności. Jak pamięcią sięgnę, to smakowałem i gorsze rzeczy, w tej nawet był jakiś potencjał, żeby to poprawić. Jak wspomnę słoik pulpecików w sosie pomidorowym i to znanego producenta, to faktycznie "chop suey" wypada całkiem nieźle, ale jednak pulpeciki, to wspomnienie budowlanych delegacji, gdzie żywisz się po kosztach, a nasza puszka jest zdecydowania za droga, żeby oceniać ją w tych kategoriach.
Wracając do potencjału potrawy, to potrzebowaliśmy około 10 minut, żeby odpowiadała naszym potrzebom smakowym. Musieliśmy podsmażyć pora na maśle, dodać śmietanę, sok z cytryny i cukier. Razem z ryżem sytuacja została uratowana (tym bardziej, że nie mieliśmy akurat nic innego do zjedzenia). Teraz spoglądam na skład produktu i jakoś nie jestem zdewastowany. Widać tutaj raczej rękę kogoś z zamiłowaniem do eksperymentowania w kuchni, niż efekt wyliczeń wykształconego chemika. Nie zabrakło oczywiście witaminy E, w tym przypadku E-412 i chociaż to jeden z dwóch przedstawicieli tej "rodziny witamin", to nie podoba mi się sposób w jaki współczesne kompanie kryją ich obecność w potrawach za nazwami rodzajowymi, tutaj - guma guar. Żeby tradycji stało się zadość dodano, glutaminian sodu(E-621), a dalsze składniki nie wywołują żadnych złych skojarzeń, chociaż czasem dziwią (wino?). Mimo nie za dużej ilości świństw w środku i rozsądnej wartości kalorycznej (421 kcal na puszkę) nie będziemy smakować się więcej "Huhnerfleisch Chop Suey", ani sprawdzać innych opcji smakowych tej serii produktów. Nie bardzo wiemy też komu ewentualnie polecić taką gotową potrawę, bo dla mniej zasobnych ludzi zbyt droga, a dla bardziej zasobnych raczej niezbyt opłacalna.
No chyba, że dla leniwych studentów którzy mają rozsądną ilość gotówki, ale są zbyt leniwi na gotowanie, a potem zmywanie...
Dla mnie te informacje są bez znaczenia,bo nie kupuję żadnych gotowców.
ReplyDeleteAle podziwiam poświęcenie...
Wiadomo,że w Lidlu m.in. sprzedawane są produkty z dużą ilością GMO i chemicznymi polepszaczami.
Ja się zraziłam do takich dań gotowych z Lidla po ratatouille z puszki, chyba z tygodnia hiszpańskiego czy francuskiego... Obrzydlistwo.
ReplyDeletehej co się z Tobą teraz dzieje? :)
ReplyDeleteJustyna (koleżanka ze studiów)
A skąd wziąłeś wartość kaloryczną? Bo oglądałam te puszki i nie znalazłam tam takiej informacji a podane przez Ciebie 421 kcal to strasznie by było dużo biorąc pod uwagę skład
ReplyDeletewartość kaloryczna też jest na etykiecie, tylko najczęściej napisana jednym ciurkiem ze składnikami
ReplyDeletedodatkowo zwracam uwagę, że wartość kaloryczna jest podana ZAWSZE na 100g produktu, co jest trochę oszukaństwem, ja pomnożyłem wartość kaloryczną przez 5,4g i tak mi wyszło 421 kcal
Delete